Matka prowadzi do Syna, a On do Niej
Agnieszka
Niepozorna postura, twarz anioła i ten szczególny blask w oczach, który napawa spokojem, daje poczucie bezpieczeństwa. Cała Asia. Pewnego dnia ta oaza spokoju staje przed animatorami i stanowczo – a to zdarza się bardzo rzadko! – oświadcza, że powinniśmy TO zrobić. Ma bardzo mocne przekonanie co do słuszności swoich słów. Wraca do nas ze swoim natchnieniem kilka razy. Nie ustępuje. Myślę: „Upiera się? Zawsze tak delikatnie składa propozycje, a teraz z jakąś wcześniej nieznaną mi mocą walczy jak nie ona. Dziwne…”. Nie wykazuję jednak entuzjazmu. Zawierzenie życia? Czuję lęk, skrupuły. Nie, to nie dla mnie. Bronię się rękami i nogami.