Wspólne przeżywanie rekolekcji wakacyjnych to prawdziwa tradycja naszej Wspólnoty! Tym razem czas ten spędziliśmy w Centrum Pojednania La Salette w Dębowcu. Piękny ogród i tereny zielone wokół domu rekolekcyjnego i bazyliki sprzyjały modlitwie i rozważaniom Słowa, a jednocześnie były miejscem zabaw i wytchnienia dla najmłodszych uczestników rekolekcji.
Sycąca dawka modlitwy i konferencji dopełniona zabawą z dziećmi, ćwiczeniami, i tańcami biblijnymi pozwoliła na zaciśnięcie relacji nie tylko z Bogiem, ale również ze sobą nawzajem.


Poniżej kilka zdań relacji z tego czasu:

Rekolekcje Letnie VIII/2019
    Jak wszyscy wiemy czas na rekolekcjach, to czas łaski, a o takie dobro trzeba zawalczyć. Moje pierwsze kroki zaczęły się od momentu, kiedy zaproponowano mi wyjazd na rekolekcje. Decyzje którą miałem podjąć nie była prosta szczególnie w sytuacji, w jakiej się znajdowałem. Otóż byłem młodą osoba tuż po studiach, która w obliczu poszukiwań pracy odczuwała duży niepokój. Potrzebowałem kilku dni, aby podjąć ostateczną decyzję, co do rekolekcji.
    Po spotkaniu wspólnotowym następnego dnia obudziłem się z pewnym obrazem w pamięci. Otóż moim oczom ukazała się waga. Na jednej z szal znajdowały się pieniądze, a z drugiej Pan Bóg. Nie wiedząc co mam zrobić z tą informacją, poprosiłem Boga o jakiś znak. Dodam tylko, iż miałem wówczas dorywczą pracę, w której pracowałem od rana do wieczora. Znakiem miał być dla mnie jeden dzień wolny i tak też się stało. Pomimo tego uznałem to za zbieg okoliczności i poprosiłem Pana Boga, aby i następnego dnia mieć wolne. Ku mojemu zaskoczeniu moja prośba się spełniła. Miałem dwa dni wolne z rzędu. Nie chciałem więcej wystawiać Pana Boga na próbę uznając, że otrzymałem znak, o który prosiłem. Postanowiłem jechać na rekolekcje.
    Wyjazd ten by zaplanowany na poniedziałek. Jednak od czwartku do niedzieli miałem strasznie napięty grafik. Nagle pojawiło się tyle dorywczej pracy, że wychodziłem rano, a wracałem niejednokrotnie o drugiej lub trzeciej w nocy. Byłem wyczerpany i niewyspany na tyle, że już zapominałem, jaki dzisiaj jest dzień. Ostatecznie udało się przezwyciężyć samego siebie i wybrać na rekolekcje.
    Po przybyciu do miejsca rekolekcyjnego nie szukałem doznań emocjonalnych. Miałem świadomość, że jest to czas, którego potrzebuje. Wspólnota Najświętszego Imienia Jezus po raz kolejny ciepło mnie przygarnęła do siebie. Atmosfera modlitwy, dzielenia się z innymi ludźmi słowem oraz wspólne spędzanie tego czasu pozwoliło mi odłożyć moje troski i problemy na bok, a skupić się na tym co jest najważniejsze. Słowo ojca Cypriana na konferencji budowało mnie w sposób moralno-etyczny. Czas z dzieciakami pokazał, jak można dbać o inne osoby i bawić się wraz z nimi.
    Wspólnota ukazała mi "obraz człowieka pogrążonego w świecie grzechu, który pomimo tego posiada w sobie iskrę świętości. Wspólnota była miejscem, gdzie każdy człowiek był w stanie wydobyć tę iskrę świętości, która zamieniała się w ogień miłości”. Pozwoliło mi to zrozumieć, że każdy człowiek pojedynczo nie jest w stanie przeciwstawić temu światu, lecz tylko we wspólnocie ma możliwość kształcić się i wzrastać duchowo. Podczas wspólnej modlitwy było dane słowo: „Wspólnota jest oazą na pustyni, a do tej oazy idzie pewna osoba z wielbłądem, która pragnie napić się tej wody.” Poczułem jakby to było skierowano do mnie- ja jako osoba pragnąca tej wody... Pod koniec rekolekcji poczułem, że mam ręce gotowe do pracy.     Czas tutaj spędzony pozwolił mi poukładać pewne rzeczy i zasiać ziarno Słowa Bożego.  Teraz nie pozostaje nic innego, jak oczekiwanie na owoce tych rekolekcji...

Aleksander

 

Pisanie świadectwa z tegorocznych rekolekcji wakacyjnych okazało się dla mnie niełatwym zadaniem. Próbowałam cofnąć się do tego czasu łaski i przypomnieć sobie czego tam doświadczyłam. Początkowo w głowie miałam tylko pustkę. Dopiero po chwili namysłu przypomniało mi się kilka wydarzeń, które do tej pory powodują uśmiech na mojej twarzy. Rozegrany mecz piłki nożnej, lody dla wszystkich jego uczestników i szalone zabawy z najmłodszymi. Zwłaszcza lubiłam te momenty, gdy podchodziły do mnie dzieci i pytały: Ciociu, pobawimy się w berka? Oczywiście nie mogłam odmówić tym prośbom i ich promienistym uśmiechom. Tak naprawdę do dzięki tym zabawom chociaż na moment zapominałam o moich zmartwieniach.
    Pomimo tych radosnych wydarzeń, czas tam spędzony nie był dla mnie łatwy. Doświadczyłam tam swojego rodzaju oczyszczenia, które prowadziło mnie przez pustynię... Wspomnę tylko, że tych pięknych chwil na rekolekcjach było znacznie więcej. Malownicze krajobrazy, uwielbienia z mocą, wpatrywanie się w Przenajświętszy Sakrament, konferencje, które dawały do myślenia... To wszystko było widoczne dla moich oczu, ale w żaden sposób nie dotykało mojego serca. Ta wszechogarniająca cisza okazała się nie do pokonania.
    Czy zatem byłoby lepiej, gdyby mnie tam w ogóle nie było? Myślę, że nie. I chociaż w dalszym ciągu nie widzę pięknych owoców rekolekcji, to wierzę, że to, co tam przeżyłam w niezauważalny dla mnie sposób przemieniło moje serce i moją duszę. To tajemnica, którą zna tylko Bóg. Jemu ufam.

Sylwia

 

Tegoroczne rekolekcje wspólnotowe były dla mnie bardzo dobrym czasem. Codzienna Eucharystia i adoracja Najświętszego Sakramentu to największy dar jaki można dostać. Oddawałam swoje troski na adoracji, a dzięki medytacji Pisma Świętego mogłam się wyciszyć.

Monika


Chwała Panu za ten wspólny czas!