To Ja jestem. Ja, który chciałem wam przypomnieć, kim byłem i czym się dla was z miłości stałem

Jezus zmartwychwstał chwalebny, jeszcze piękniejszy niż przed męką. Objawiał swoje oblicze nie będąc rozpoznawanym przez wiele osób: Marię Magdalenę, uczniów z Emaus, i innych. Przekazy nowotestamentowe jasno o tym mówią. Wszyscy czekali i doznawali olśnienia dopiero wówczas, gdy Chrystus wypowiadał kilka słów. Podobnie rzecz ma się ze Świętym Obliczem. Ludzie początkowo nie zdają sobie sprawy z tego, z czym mają do czynienia.

Proszę powiedzieć, w jaki sposób Siostra, osoba żyjąca za klauzurą jednego z najsurowszych zakonów, stała się bohaterem odkrycia i najgorliwszą promotorką Chusty z Manoppello?


Używając wielkiego skrótu myślowego powiem: początkiem przygody z Chustą z Manoppello było odkrycie relacji między nią a Całunem Turyńskim, zaś bezpośrednią inspiracją do moich badań stały się słowa Jezusa skierowane do mistyczki Marii Valtorty: "Porównaj oblicze z Chusty z obliczem na Całunie grobowym. To pierwsze jest obliczem Żyjącego, drugie – Umarłego. Lecz długość, szerokość, właściwości fizyczne, kształt, wszystkie cechy są identyczne. Połóż jeden obraz na drugim i zobacz, jak sobie odpowiadają. To Ja jestem. Ja, który chciałem wam przypomnieć, kim byłem i czym się dla was z miłości stałem". Potraktowałam zacytowany tekst dosłownie. Zaczęłam kserować i zamawiać foliogramy obu wizerunków. Następnie nakładałam jeden na drugim. Nazwałam to "suprapozycją". Efekt był zadziwiający: obydwa wizerunki na złączonych foliach nie tylko drobiazgowo się pokrywały, ale i foliogram Welonu, kładziony na słynnych ikonach Chrystusa, ujawniał ich niezwykłe podobieństwo. "Święte Oblicze" z Nowogrodu, ikona Chrystusa z klasztoru świętej Katarzyny na Synaju i na mozaice "Chrystusa Pantokratora" z IV w. z rzymskiej bazyliki "Pudentiana", a także franciszkańskie oblicze Jezusa z krzyża San Damiano, robią wrażenie jakby pochodziły od jednego wspólnego wzoru. Mamy więc do czynienia z Welonem, który odsłania, zamiast ukrywać i zasłaniać. Wrócę jeszcze do moich zdjęć na foliach. Mocno uderzyła mnie tam asymetria obydwu twarzy. Odkrycie to spowodowało, że zaczęłam poważnie i z większą intensywnością poszukiwać oraz widzieć pewne analogie. Pomyślałam, że jeśli jest jakaś relacja, to trzeba ją zobaczyć. Znajdowałam coraz więcej szczegółów. Zadziwiające! Wśród wszystkich gatunków tkanin trudno odnaleźć dwie bardziej od siebie różne. Pierwsza z nich to szorstki len, druga zaś jest najdelikatniejszym morskim jedwabiem, cienkim jak pajęczynka. Materiały te różnią się wszystkim: strukturą, grubością, gęstością, rodzajem ściegu. Mają też odmienną rozciągliwość. Niedokładność pomiaru jest wpisana w ten organiczny materiał. Badacz, który chciałby wnikliwie zmierzyć te dwie tkaniny, szybko zauważy, że nie da się w tym przypadku przeprowadzić matematycznego dowodu. Zadziwia zatem jeszcze bardziej zgodność tych dwóch wizerunków. Wszystkie wykonane dotąd badania i porównania pozwalają twierdzić, że na obu Całunach znajduje się odbicie tej samej Twarzy. Pomimo istniejących między nimi rozbieżności, płótna ukazują identyczne Oblicze.


Czy jest to więc materialne świadectwo Zmartwychwstania?


Należy pamiętać, że Jezus zmartwychwstał chwalebny, jeszcze piękniejszy niż przed męką. Objawiał swoje oblicze nie będąc rozpoznawanym przez wiele osób: Marię Magdalenę, uczniów z Emaus, i innych. Przekazy nowotestamentowe jasno o tym mówią. Wszyscy czekali i doznawali olśnienia dopiero wówczas, gdy Chrystus wypowiadał kilka słów. Podobnie rzecz ma się ze Świętym Obliczem. Ludzie początkowo nie zdają sobie sprawy z tego, z czym mają do czynienia. Wszystko zależy tu od nastawienia człowieka i objawienia Jezusa. Jest ono możliwe jedynie wówczas, gdy mamy wiarę i otwarte serce. W przeciwnym wypadku On się nie objawi, bo poznanie Jezusa nie odbywa się automatycznie. Chrystus zawsze szanuje wolność człowieka. Istota ludzka nie może bez pomocy łaski zobaczyć Boga. Jesteśmy grzesznikami i dlatego pozbawieni jesteśmy widoku chwały Zmartwychwstania. On objawia więc rąbek swej tajemnicy – Welon. Miłosierdzie Jezusa dało nam jakby przedsmak, zadatek przyszłych dóbr w postaci niezwykłych relikwii: Całunu Turyńskiego, Chusty z Oviedo z ogromną plamą krwi, która wyciekła z ust i nosa Zbawiciela po zdjęciu z krzyża oraz czapki grobowej ze śladami krwi z ran zadanych przez ciernie. Nie chodzi tu bynajmniej o kopie, repliki wykonane przez ludzi, ale o autentyczne relikwie czczone w starożytności na dworze cesarskim w Konstantynopolu. Są to przedmioty, o które wielcy władcy europejscy zabiegali, a nawet toczyli wojny. Ewangelista Jan wyraźnie mówi o kilku tkaninach pogrzebowych. Należy wobec powyższego wziąć pod uwagę prawo i obyczajowość Żydów. Jezus umarł nagi, poraniony i oblany krwią. Według prawa konieczne było okrycie ciała, aby nie dotykać krwi. Potrzeba było to tego wielu bandaży. Na ciało Jezusa - według tradycji - należało nałożyć około 30 kg wonności , wszystko spowić szczelnie płótnami i zamknąć w grobie. Pogrzeb Chrystusa był zgodny z prawem, choć pośpieszny, ponieważ Józef z Arymatei prosił Piłata o zgodę na obrzęd pochówku. Ten bogaty człowiek zadbał rownież o drogie materiały i odpowiednią ilość wonności. Ostatnią rzeczą, jaka została położona na spowitym całunem ciele, była chusta okrywająca twarz. Pisze o niej Ewangelista Jan. Razem z Piotrem zobaczył on tę chustę w pustym Grobie Pańskim w pierwszy dzień tygodnia i widok ten pozwolił mu uwierzyć w zmartwychwstanie Jezusa. Pismo św. mówi: "Ujrzał i uwierzył!"


Jakie znaczenie dla Kościoła i świata może mieć wizyta Benedykta XVI w Manoppello?


Mam nadzieję, że był to znak ekumeniczny. Manoppello może stać się miejscem pojednania, gdyż przybywają tutaj wyznawcy prawosławia z całego świata, w tym z Rosji, i w Świętym Obliczu rozpoznają Chrystusa ze swoich ikon! Jest to dla nich bardzo poruszające przeżycie. Dla Kościoła katolickiego pielgrzymka Papieża to otwarcie bramy sanktuarium Świętego Oblicza dla przybyszów z całego świata. Wizyta Ojca Świętego sprawiła, że zgromadziły się w tym miejscu tłumy ludzi w różnym wieku. Przybyło wiele młodych osób, bardzo wzruszonych postawą Papieża. Informowały o tym wszystkie gazety i stacje telewizyjne z całego świata. Święte Oblicze stało się niegdyś nieobecne, zaginęło. W obecnym momencie dziejowym objawiło się ponownie, rozpoczęła się o nim dyskusja. Obecność Benedykta XVI przed Świętym Wizerunkiem otwarła nowe możliwości adoracji – zgodnie z programem duszpasterskim Jana Pawła II – kontemplacji Oblicza Jezusa. Istnieje na świecie wiele miejsc kultu. W sposób szczególny jesteśmy uwrażliwieni na rozważanie Pasji Chrystusa. Są też sanktuaria, gdzie oddaje się cześć Maryi i świętym. Brakowało jednak dotąd świadectwa o Zmartwychwstaniu. Mam nadzieję, że podobnie, jak w Kościele wschodnim, gdzie ikona zmartwychwstania ma wielkie znaczenie, tak obecnie stanie się w Kościele rzymskim. Nastąpi więc koncentracja duchowej uwagi na zmartwychwstaniu Jezusa!


Czy można spodziewać się zmian w podejściu do sztuki sakralnej, która obecnie przeżywa kryzys?


Myślę, ze zmieni się wiele. Dla mnie jest sprawą oczywistą, że Chusta z Manoppello zostaładana Kościołowi na ten trudny czas. Malując ikonę Jezusa z Manoppello, musiałam wykonać wiele szkiców i zwróciłam uwagę na ogromną ilość szczegółów, które są charakterystyczne dla wszystkich najbardziej znanych wizerunków Chrystusa. Istniał jeden, wspólny i obowiązujący wzór, do którego malarze odnosili się z respektem i namaszczeniem. Jego kopie zapoczątkowały wszystkie wyobrażenia Jezusa w sztuce. Tym świętym modelem, obrazem "nie ręką ludzka uczynionym" była Weronika Rzymska czczona w bazylice konstantyńskiej. Wszystko, co wiemy dziś o chuście z Manoppello, pozwala na stwierdzenie, że jest ona właśnie tą zaginioną w tajemniczych okolicznościach Weroniką – praikoną, wzorem wszystkich wizerunków Zbawiciela!


Siostra pisze ikony od wielu lat. Proszę podzielić się doświadczeniem pisania wizerunku Jezusa z Manoppello.


W mojej maleńkiej kaplicy mam pierwszą ikonę Świętego Oblicza, którą malowałam ćwicząc się przed wykonaniem ikony dla Ojca Świętego. Obok wisi Wizerunek Częstochowski. Podobieństwa są uderzające, nawet sposób namalowania włosów jest identyczny. Z tego względu podpisałam ikonę Częstochowską: "Madonna od Świętego Oblicza".
Bardzo trudno jest zrobić kopię Oblicza z Manoppello, ponieważ za każdym razem widzi się wizerunek inaczej. Codziennie przychodzę i dostrzegam inne szczegóły. Ten obraz wciąż się zmienia! To jest żywe Oblicze! Myślę, że wszyscy artyści mieli podobne doświadczenie. Twarz jest dynamiczna, wyglądem i spokojem przypomina dawne ikony Madonny. Jezus ma tak rzadką, młodzieńczą brodę, że widać niemal każdy włos. Posiada też delikatne, prawie kobiece brwi. Na ikonie widać przyjazną twarz z lokami na skroniach, spuchnięty policzek i złamany, wąski nos. Środek szlachetnego czoła zakryty jest małym kosmykiem włosów. Na skórze wokół ust, na policzkach i czole widać różowe plamy świeżo zabliźnionych ran. Z szeroko otwartych oczu emanują równocześnie: niepojęty spokój, zaskoczenie zadziwienie i serdeczne miłosierdzie. Jest to oblicze człowieka, który niedawno zbudził się z głębokiego snu. Cienie pod oczami i na powiekach są tak subtelne, że nawet geniusz Leonarda da Vinci nie wyczarowałby doskonalszych. Jeszcze bardziej znaczącym jest fakt, że w zależności od rodzaju światła wszystko się zmienia. Chusta w cieniu ma grafitowoszary kolor, a w świetle jarzeniówek miodowozłoty. W jasnym świetle dnia twarz Zbawiciela staje się trójwymiarowa, jak na dzisiejszych hologramach. Wizerunek jest ponadto tak przeźroczysty, że można przez niego czytać książkę czy gazetę nawet z odległości metra. Gdy zapali się światło z drugiej strony, obraz niemal w zupełności zanika. Jest dla mnie rzeczą oczywistą, że poszczególne podobizny Chrystusa, przy zachowaniu wspólnych znamion, różniły się, ponieważ każdy artysta przychodzący przed rzymską Weronikę widział ją inaczej. Pisali o tym również pielgrzymi tłumnie odwiedzający relikwie w bazylice watykańskiej w średniowieczu. Julianna z Norwich widziała "mroczne i przykre" Oblicze. Dla Gertrudy z Helfty (XIII w.) wizerunek nabrał barw miodowozłotych, zaś Marcin Luter zgorszył się, bo dostrzegł jedynie bladą tkaninę bez żadnych rysów, co utwierdziło w nim ostatecznie niechęć do obrazów.


Czy, według Siostry, wizerunek z Manoppello to chusta Weroniki, czy też ekskluzywna chusta Marii Magdaleny?


Z historycznego punktu widzenia istnieją dowody na to, że chusta, o której mowa, odbierała cześć na dworach starożytnego Wschodu i w średniowiecznym Rzymie. Legenda o kobiecie z Drogi Krzyżowej powstała w średniowieczu jako odpowiedź na zagadkę chusty z Obliczem Jezusa. Ludzie wszystkich epok szukali wyjaśnienia tej kwestii, gdyż jest Ono naprawdę zagadkowe i niezwykłe. Nie chodzi tu bynajmniej o kobietę nazwaną Weroniką, ale o całun z prawdziwym portretem Jezusa. W średniowieczu nazwano go Weroniką Rzymską. Welon ten związany jest z grobem i z pochówkiem. Dla mnie bardziej przekonywujący jest ewangeliczny przekaz mówiący o udziale Marii Magdaleny w pogrzebie Jezusa. W przeciwieństwie do postaci Weroniki, jest to fakt udokumentowany historycznie. Wiadomo, że chusta z Manoppello jest tkaniną ekskluzywną, niezwykle cenną. Naturalnie, nasuwa się w związku z tym pytanie: Kto mógł sobie pozwolić na tak drogą rzecz i komu była ona potrzebna? Z pewnością Magdalenie, która była osobą bogatą i lubiła się wykwintnie ubierać. Być może były jakieś inne zamożne kobiety, np. Klaudia, żona Piłata, czy też nieznane z imienia zasobne rzymianki, które współczuły Chrystusowi i były przekonane o słuszności Jego nauki. Myślę również o Maryi, która z pewnością przechowywała cenne pamiątki związane z Jezusem, na przykład dary przyniesione przez magów ze Wschodu.


Bardzo dziękujemy za rozmowę.



Z s. Blandiną rozmawiali o. Cyprian Moryc OFM i o. Wiktor Tokarski OFM.

Źródło: "Pielgrzym Kalwaryjski" 31/2007
Zdjęcia: o. Wiktor P. Tokarski OFM