O zaiste chwalebne to imię, pełne wdzięku, tchnące miłością i potęgą. Przez ciebie przebaczenie grzechów, zwycięstwo nad przeciwnikami zbawienia. W tobie wyzwolenie od naszych słabości, umocnienie, pogoda ducha wśród cierpień i przeciwności. Tyś chlubą dla wierzących, nauczycielem dla kaznodziejów, umocnieniem dla przeciążonych pracą, podporą dla słabnących. Twój płomienny żar rozpala szlachetne pragnienia. Ty zapewniasz skuteczność naszym modłom. Ty napawasz rozkoszą dusze o tobie rozmyślające. Dzięki tobie cieszą się chwałą i święcą triumfy w niebie wszyscy zbawieni. Spraw, o najsłodszy Jezu, niechaj również my tam z nimi królujemy przez najświętsze imię Twoje.

Św. Leonard z Porto Maurizio szerzył nabożeństwo do Imienia Jezus. Polecał, by wierni wypisywali to imię na drzwiach swoich domów i mieszkań. Zachęcał wiernych do codziennego udziału we Mszy świętej i do częstej Komunii świętej, co w owych czasach należało do rzadkości. Wprowadzał także praktykę częstego nawiedzania Pana Jezusa w kościele. Nadto korzystał z okazji, by zyskiwać zakonowi nowe powołania. W ten sposób założył wiele nowych domów.

Ojciec Leonard zwykł dawać trzy rady tym, którzy o nie zwracali się do niego: nigdy nic przeciw Bogu, nigdy nic, jeśli nie z Bogiem, nigdy nic, jeśli nie dla Boga.

W latach 1730-1736 przebywał w Rzymie, prowadząc misje w mieście i jego okolicach dla żołnierzy, żeglarzy i niewolników pracujących na galerach. W 1744 r. papież Benedykt XIV wysłał go na misje na Korsykę. Na krótko udało mu się przywrócić tam dyscyplinę; jego wyprawa zakończyła się jednak ostatecznie niepowodzeniem, ponieważ mieszkańcy tej wyspy widzieli w nim raczej polityka niż misjonarza.

Sterany wyczerpującą pracą misjonarską, zmarł w Rzymie, w klasztorze św. Bonawentury, 25 listopada 1751 r. Benedykt XIV zarządził, aby zmarłego pochowano nie wśród braci zakonnej, ale osobno, w kaplicy. Zostawił po sobie 20 prac pisanych, m.in. O spowiedzi generalnej, Rekolekcje, Kazania na Wielki Post, Kazania o Najświętszym Sakramencie i Zbiór pożytecznych myśli o śmierci.

Beatyfikowany został w 1795 r., a kanonizowany - w 1867 r. Pius XI w 1923 r. ogłosił go patronem misji ludowych.

św. Bernardyn ze Sieny.

Teolog i płomienny kaznodzieja. Szerzyciel zakonnej obserwy – surowej interpretacji Reguły. Twórca kultu Najświętszego Imienia Jezus, w którym, wypisanym na tabliczce, przeszedł wielokrotnie całe Włochy. Natomiast imię Bernardyna stało się zawołaniem polskich obserwantów – bernardynów.

Bernardyn urodził się 8 września 1380 r. w Massa Marittima (nieopodal Sieny). Kiedy miał zaledwie 3 lata, stracił matkę, zaś kiedy miał lat 6, stracił także ojca. Na wychowanie wziął go do siebie zamożny stryj, zamieszkały w Sienie. Przy szkole parafialnej ukończył szkołę podstawową, a w latach 1396-1399 studiował prawo na uniwersytecie w Sienie. Równocześnie studiował Pismo święte i teologię.

Po otrzymaniu licencjatu z prawa kanonicznego zapisał się do "Konfraterni Najświętszej Maryi". Celem tego bractwa było doskonalenie się wewnętrzne stowarzyszonych oraz posługiwanie chorym w czasie zarazy. Bernardyn w czasie epidemii, wspomagając innych, sam się zaraził i cudem wyszedł z choroby.

W 1402 r. wstąpił do franciszkanów w Sienie. W rok potem złożył śluby zakonne; wkrótce tez otrzymał święcenia kapłańskie. Przełożeni przeznaczyli go do małego klasztoru, położonego na wzgórzu w pobliżu Sieny, w Capiola. Tu spędził 12 lat. Korzystając z wolnego czasu, pilnie studiował Pismo święte i ojców Kościoła oraz dzieła teologiczne, zwłaszcza św. Bonawentury. Równocześnie dał się poznać jako dobry kaznodzieja, dlatego chętnie go zapraszano z kazaniami do okolicznych kościołów. Te właśnie kazania wyrobiły mu tak wielką sławę, że w roku 1417 mianowano go kaznodzieją na całą Italię.

Bernardyn przemierzał Włochy, nawołując do pokuty i zmiany życia. Więcej jednak od słów działały na słuchaczy i widzów jego cnoty: duch zaparcia, pokuty i modlitwy. Sławę jego imienia roznosiły nadto zdziałane przez niego cuda. Według świadectw naocznych świadków na jego kazania garnęły się tak wielkie tłumy, że żaden kościół nie mógł ich pomieścić. Musiał głosić słowo Boże na placach.

Kapłani wprost omdlewali od długich godzin spowiadania, tysiącami rozdawano Komunię świętą. Bernardyn nawracał, godził zwaśnionych, naprawiał małżeństwa, wzbudzał powołania kapłańskie i zakonne.

Bernardyn wyróżniał się szczególnym nabożeństwem do imienia Jezus. Nosił je wypisane barwnie na tabliczce, ażeby było z dala widoczne. Każde kazanie rozpoczynał od wezwania tegoż najsłodszego imienia. Raz po raz przerywał przemówienie i podnosił tabliczkę w górę, a wszyscy padając na kolana oddawali hołd imieniu Jezusa. W tym jednak nowym nabożeństwie niektórzy zaczęli dopatrywać się herezji. Oskarżono więc go przed papieżem Marcinem V (1426), a potem także przed papieżem Eugeniuszem IV (1431), także przed ojcami soboru w Bazylei (1438). Bernardyn jednak odniósł wszędzie nad swoimi przeciwnikami zwycięstwo. Jego działalność przyniosła całemu Kościołowi nabożeństwo do imienia Jezus.

Papieże darzyli go tak wielkim zaufaniem, że proponowali mu nawet biskupstwa w Sienie, w Ferrarze i w Urbino. Zakonnik jednak w swojej pokorze zdołał wszakże zawsze od tego zaszczytu się wyprosić. Bernardyn w latach 1438-1442 pełnił urząd wikariusza generalnego zakonu. Brał udział w Soborze Florenckim (1439), gdzie działał na rzecz zjednoczenia Greckiego Kościoła Ortodoksyjnego z katolickim.

Zmarł w Aquili 20 maja 1444 r. i tam go pochowano. W 6 lat po śmierci Bernardyna papież Mikołaj V w uroczystość Zesłania Ducha Świętego wobec niezliczonych tłumów dokonał jego kanonizacji 24 maja 1450 r.

Kazanie św. Bernardyna ze Sieny, prezbitera (Kazanie 49, O chwalebnym Imieniu Jezusa Chrystusa, rozdz. 4):

Imię Jezusa wielkim fundamentem wiary



Oto właśnie Najświętsze Imię. Tak bardzo upragnione przez ojców dawnego przymierza. Z tak wielkim niepokojem oczekiwane. Jak przedłużało się wśród wielu udręk to oczekiwanie. Tak wiele westchnień przyzywało tego nadejścia. Ileż łez błagalnych wylano. Lecz nadszedł czas łaski i miłosierdzia. Już jest ono w naszym posiadaniu. Ukryj, proszę, o Boże, imię Twojej potęgi. Niechaj nie słyszymy imienia pomsty. Powstrzymaj imię sprawiedliwości. Daj nam tylko imię Twego miłosierdzia. Niech jedynie rozbrzmiewa w mych uszach imię Jezus, przez nie bowiem głos Twój jest rzeczywiście słodki, a oblicze pełne wdzięku.

Imię Jezus - to potężne umocnienie wiary. Dzięki niemu stajemy się dziećmi Bożymi. Wszak wiara katolicka polega na poznaniu Jezusa Chrystusa i na uczestnictwie w Jego światłości. To On jest światłem duszy. On bramą życia i fundamentem wiecznego zbawienia. Konieczna jest wiara. Bez niej jesteś podobny do człowieka, który bez lampy przedziera się przez ciemności nocy lub kroczy bezmyślnie z zamkniętymi oczyma po krawędzi zawrotnej przepaści.

Nawet najznakomitszy umysł nie zdoła pojąć tajemnic Bożych. Kto liczy na własne zdolności, powierza swe losy niewidomemu przewodnikowi, usiłuje budować dom bez fundamentów, chce przedostawać się do domu przez dach zamiast bramą. Właśnie Jezus jest fundamentem, światłem i bramą. On każdemu udziela światła wiary, bo pragnie ukazać błądzącym niezawodną drogę życia. Sam nazwał się drogą.

Dzięki Chrystusowej światłości coraz mocniej jednoczymy się z Bogiem. Najpierw Go poszukujemy, następnie całkowicie Mu zawierzamy, wreszcie posiądziemy Go na wieki. Na tym właśnie fundamencie wznosi się Kościół, założony w imię Jezusa. On oświeca swym blaskiem kaznodziejów. Słowa Chrystusowe głoszone ich ustami jeszcze bardziej jaśnieją, gorliwiej są przekazywane i znajdują żywszy oddźwięk w sercach ludzkich.

Powiedz sam, skąd na świecie tyle silnej, spontanicznej, żarliwej i światłej wiary? Jest to plon z przepowiadania Jezusa. Przecież i nas wezwał Bóg do swej przedziwnej światłości blaskiem i wdziękiem tego imienia. Skoro jesteśmy oświeceni i w światłości tej oglądamy światło, niech i do nas wypowie Apostoł swe słuszne słowa: "Byliście ongiś ciemnością, teraz zaś jesteście światłością w Panu, postępujcie więc jako dzieci światłości".

O zaiste chwalebne to imię, pełne wdzięku, tchnące miłością i potęgą. Przez ciebie przebaczenie grzechów, zwycięstwo nad przeciwnikami zbawienia. W tobie wyzwolenie od naszych słabości, umocnienie, pogoda ducha wśród cierpień i przeciwności.

Tyś chlubą dla wierzących, nauczycielem dla kaznodziejów, umocnieniem dla przeciążonych pracą, podporą dla słabnących. Twój płomienny żar rozpala szlachetne pragnienia. Ty zapewniasz skuteczność naszym modłom. Ty napawasz rozkoszą dusze o tobie rozmyślające. Dzięki tobie cieszą się chwałą i święcą triumfy w niebie wszyscy zbawieni.

Spraw, o najsłodszy Jezu, niechaj również my tam z nimi królujemy przez najświętsze imię Twoje.